Witold Moszyński - Human Capital Manager, Buisness Consultant, Career Manager, Negotiator

Czy rynek niezależnych freelancerów ma szanse rozwoju w Polsce, w tym także w branży HR?

Przeczytałem dziś ciekawy artykuł Marcina Gieracza - Partnera & Managing Directora z Rubikom Strategy & Creation na temat powoli rozwijającego się w Polsce rynku niezależnych freelancerów. I choć podawane w nim przykłady odnoszą się głównie do branży marketingowej, reklamowej, czy też takich profesji jak: graficy, programiści, dtp-owcy, copywriterzy, czy fotograficy, to pewnie nie jednemu HR-owcowi marzy się także zostać kiedyś "wolnym strzelcem", zależnym tylko od siebie i w dodatku rozchwytywanym przez zleceniodawców w związku posiadanymi wysokimi kompetencjami.

Co zatem dziś hamuje rozwój tego rynku w Polsce i na co trzeba zwrócić uwagę, aby nadać temu rozwojowi odpowiedniej dynamiki?

---
Z pewnością w rynku tym drzemie spory potencjał, bowiem freelancerzy często mogą zaoferować nie tylko kilku- a nawet kilkunastokrotnie niższe ceny w porównaniu np. do dużych agencji branżowych, ale także większą elastyczność, szybsze terminy realizacji i nie mniejszą fachowość, jako eksperci wywodzący się niekiedy z tych samych dużych firm, z którymi później konkurują w przetargach.

Zdaniem wielu freelancerów ten rynek w Polsce jednak właściwie nie istnieje poza stolicą. 

Autor artykułu wśród działań jakie należałoby podjąć, aby dać podstawy do solidnego rozwoju tego rynku wymienia m.in. stworzenie “Kodeksu Dobrych Praktyk Freelance”.
Popieram tę inicjatywę, gdyż to z pewnością nie zaszkodzi i może też pomóc, ale czy to na tym należy położyć główny akcent działań? Ja widzę to tak:

Ponieważ freelancerzy też muszą płacić swoje osobiste rachunki, więc z jednej strony niekiedy sami ograniczają swoją “wolność i niezależność” na rzecz silniejszego związania się z konkretnym pracodawcą / zleceniodawcą, a to powoduje mniejszą dyspozycyjność w przyjmowaniu kolejnych zleceń. Z drugiej zaś strony nie musiałoby tak być, gdyby nie tzw. projekty “wtopione”, czyli takie, które choć zostały pomyślnie zrealizowane, to do wyegzekwowania przez freelancera od zleceniodawcy płatności pozostaje jeszcze daleka droga.
Dlatego, to co istotnie może pomóc rozwojowi tego rynku, to zmniejszenie dysproporcji między Dawidem i Goliatem, stworzenie narzędzi, które wesprą freelancerów, którzy nie mają -w przeciwieństwie do dużych firm- swoich sztabów prawników i specjalistów od “wydłużania terminów płatności i pomniejszania budżetów już po wykonanych zleceniach”.

Kanon Dobrych Praktyk jak pomysłem jak najbardziej OK, ale pamiętajmy, że nieetycznych, bądź po prostu słabych merytorycznie freelancerów szybko zweryfikuje rynek, tu trzeba się bardziej zastanowić nad sposobami wsparcia tych specjalistów, którzy choć mają potencjał i dostają zlecenie, to potem zamiast realizować kolejne projekty, część swojego cennego czasu muszą poświęcać na swego rodzaju “windykację” należnych im płatności.